Dlaczego chodzikom mówimy stanowczo NIE?
Chodziki są niekorzystne i zupełnie niepotrzebne dzieciom. Ich rozwój naturalnie odbywa się przez przechodzenie z leżenia na plecach do leżenia na brzuchu, obroty, pełzanie, czworakowanie, siadanie, wstawanie i próby chodu bez żadnych dodatkowych wspomagaczy i akcesoriów. Więc po co go zakłócać i komplikować…
Chcesz wiedzieć co myślą na ten temat fizjoterapeuci?
- Błędnik odpowiada za równowagę. Rozwija się podczas zmian wysokości, ułożenia i ustawienia ciała. Czyli jeśli rozwój odbywa się bez zakłóceń, dzieje się to w trakcie przechodzenia z jednej pozycji do drugiej np. podczas wstawania z pozycji czworaczej bądź siedzącej lub podnoszenia zabawki z podłogi. Jeśli dziecko jest w chodziku, nie ma okazji to takich czynności.
- W każdym etapie maluszek doskonali jakieś umiejętności, trenuje odpowiednie partie ciała, a kiedy jest gotowy, przechodzi do kolejnego. Przyspieszanie chodzenia w chodziku jest pomijaniem lub skracaniem etapu raczkowania i pozbawianiem dziecka okazji do wstawania i siadania na podłodze. Chcemy,, żeby maluch chodził nawet gdy nie jest na to gotowy.
- W trakcie fizjologicznego chodu dziecko pracuje całym ciałem przeciw sile grawitacji, plecy są proste, głowa w osi z całym w kręgosłupem. Siedząc w chodziku dziecko pracuje tylko nogami, żeby się przemieścić, a plecy często są skrzywione bo maluch wisi na jednym z boków chodzika.
- Chodziki wydłużają naukę oceny odległości, kontroli szybkości i umiejętności zatrzymania się. Dziecko odpycha się jedną nogą i przemieszcza się na drugi koniec pokoju.
- W chodziku dzieci często odpychają się tylko palcami, a nie całą stopą. Jeśli ta czynność jest regularnie powtarzana i trwa kilka tygodni, może powodować skracanie mięśni kulszowo-goleniowych (tył nóg) oraz wady stóp.